O POJMOWANIU SZTUKI OD WEWNÄTRZ
DzieĆo sztuki (jakiekolwiek) zwykĆo siÄ traktowaÄ jako byt zewnÄtrzny, istniejÄ cy wewnÄ trz realnoĆci, jej wytwĂłr, czÄsto substytut. PojÄcie takie, czasem bĆÄdne i szkodliwe zwiÄ zane jest z dwiema cechami:
1. Postrzeganie bytĂłw nieposiadajÄ cych cech podmiotu jako przedmiotĂłw niĆŒszej rangi, niewymagajÄ cych szczegĂłlnego, pozafizycznego z nimi kontaktu. Wynika to z egocentrycznej postawy czĆowieka.
2. NieznajomoĆÄ pojÄcia âMedium RealnoĆci Percepcyjnejâ, ktĂłre zarĂłwno swÄ caĆoĆÄ jak i jej czÄĆci traktuje jako aprioryczne warunki bytu treĆciowego.
Tak pojÄta caĆoĆÄ Medium RealnoĆci Percepcyjnej wina byÄ zatem traktowana jako totalna organizacja materiaĆu (twĂłrczego) a wszystkie âpodmediaâ wykazywaĆy by wtedy pewnÄ dozÄ dowolnoĆci ograniczajÄ c, organizujÄ c tylko te czÄĆci Medium RealnoĆci Percepcyjnej, ktĂłre âakurat potrzebaâ. JeĆŒeli zatem brak organizacji Medium RealnoĆci Percepcyjnej uznamy za postawÄ wyjĆciowÄ , postawÄ - nic, to okreĆlenie formy organizacji wobec nieorganizowanego Medium RealnoĆci Percepcyjnej bÄdzie siÄ miaĆo zawsze jak jeden do zera. Znaczy to, ĆŒe nie sposĂłb odebraÄ czegokolwiek majÄ c tylko jednÄ danÄ (ten organizowany przedmiot). Istnienie zerowej, nieorganizowanej normalnoĆci pozwala nam jedynie stwierdziÄ, ĆŒe mamy do czynienia z dzieĆem sztuki (czymĆ organizowanym). MoĆŒemy oczywiĆcie pĂłjĆÄ dalej udajÄ c, ĆŒe wiemy coraz wiÄcej o tym organizowanym bycie, odkrywajÄ c coraz to nowe rĂłĆŒnice miÄdzy organizacjÄ a jej brakiem. SkoĆczymy na tym, ĆŒe bÄdziemy mieli pojÄcie formy, moĆŒe nawet treĆci tylko w stosunku do nirorganizowanego Medium RealnoĆci Percepcyjnej, czy raczej âPeĆnej RealnoĆci Percepcyjnejâ. Istota konstrukcji czegokolwiek zawiera siÄ w jego wnÄtrzu. âPodmediaâ bÄdÄ ce czÄĆciÄ Medium RealnoĆci Percepcyjnej naleĆŒy odbieraÄ tak, jak jego caĆoĆÄ - âod Ćrodkaâ. Jakiekolwiek medium, gdy tylko zostanie postrzeĆŒone winno zatem przybraÄ cechy realnoĆci percepcyjnej w odpowiednim dla siebie zakresie. Jakkolwiek przedmiot uĆŒytkowy moĆŒe byÄ postrzegany jako byt zewnÄtrzny, stosunek do innych bytĂłw (PeĆnej RealnoĆci Percepcyjnej) - to przedmiot sztuki âczystejâ jest kategoriÄ samÄ w sobie, o konstrukcji samej dla siebie, sam stanowi realnoĆÄ, wszystkie punkty odniesienia sÄ wewnÄ trz tego bytu. Po âkantorowskuâ rozumiana sztuka gorÄ ca jest zatem w pewnym sensie sztukÄ uĆŒytkowÄ . Tu jej wewnÄtrzna konstrukcja jest alegoriÄ konstrukcji (samoistnej), nieokreĆlonej realnoĆci lub jej fragmentĂłw.
- Jako sztukÄ uĆŒytkowÄ (gorÄ cÄ ) rozumiem zatem wszystkie byty, ktĂłrych konstrukcje odnoszÄ siÄ do realnoĆci nieuporzÄ dkowanej (sÄ w jakiĆ sposĂłb z niÄ zwiÄ zane).
- Jako sztukÄ czystÄ (chĆodnÄ ) - tylko takie byty, ktĂłre rzÄ dzÄ siÄ wĆasnymi prawami, gdzie wszystkie konstrukcyjne zaleĆŒnoĆci odnoszÄ siÄ do samej tej konstrukcji.
- Za âocieplenieâ (zuĆŒytkowienie) uwaĆŒam odautorskie bÄ dĆș odkonsumenckie postrzeĆŒenie zaleĆŒnoĆci bytu czystego z otoczeniem nieuporzÄ dkowanym (PeĆnÄ RealnoĆciÄ PercepcyjnÄ ).
Prawie wszystkie dzieĆa czyste sÄ naraĆŒone na ocieplenie, ktĂłre jako tak pojÄty proces - choÄ samo w sobie nie jest niczym zĆym, to powoduje czÄsto blokadÄ odczytu dzieĆa jako czystego, chĆodnego.
Przez ludzi nadana dzieĆom czystym (chĆodnym) efemerycznoĆÄ kaĆŒe nam uznaÄ je za bardziej wartoĆciowe, bo bardziej pierwotne, bo trudniejsze w odbiorze i tworzeniu. Tworzenie sztuki uĆŒytkowej choÄ pozornie Ćatwiejsze (dopuszcza niestety wielu dyletantĂłw) - jest w istocie moĆŒliwe i peĆnowartoĆciowe, kiedy ich twĂłrca posiada jak najpeĆniejszÄ ĆwiadomoĆÄ czystych, chĆodnych konstrukcji. Nie byĆoby wielkim bĆÄdem oceniaÄ czystoĆÄ sztuki miarÄ jej abstrakcji od PeĆnej RealnoĆci Percepcyjnej. Istota sztuki czystej nie jest w prawdzie w ĆŒaden sposĂłb z abstrakcjÄ bezpoĆrednio spokrewniona, (jeĆŒeli istnieje jako byt autonomiczny to w ogĂłle nie musi abstrahowaÄ) w praktyce jednak ten bĆÄdny (ideowo) sposĂłb oceny jest miarodajny.
Kantor wykazaĆ, ĆŒe pojÄcie sztuki gorÄ cej i chĆodnej istniaĆo niewypowiedziane praktycznie od zawsze. Warunki spoĆeczne i umysĆowe ludzi determinowaĆy wszakĆŒe i samo rozumienie i przekaz sztuki o tyle, ĆŒe w dzisiejszych kategoriach nie mogÄ byÄ one oceniane a jeĆŒeli ktoĆ siÄ by o to pokusiĆ to wykazaĆ by, ĆŒe w niemal stu procentach mamy do czynienia ze sztukÄ gorÄ cÄ (w taki czy inny sposĂłb zaangaĆŒowanÄ w funkcje pozakonstrukcyjne). Jest to oczywiĆcie wynikiem klasycznego, funkcjonalnego podejĆcia do wszelkiej âtypowo przedmiotowejâ konstrukcji.
Istnienie apriorycznych punktĂłw odniesienia w przypadku niektĂłrych âpodmediĂłwâ nie koliduje w ĆŒaden sposĂłb z pojÄciem czystoĆci (ewentualnego stosunku do PeĆnej RealnoĆci Percepcyjnej). Nawet, jeĆŒeli aprioryczne punkty odniesienia zostanÄ ustalone na zewnÄ trz przedmiotu, to po pierwsze naleĆŒaĆoby uznaÄ je za przynaleĆŒne temu przedmiotowi a jeĆli z jakichĆ powodĂłw bÄdzie to niemoĆŒliwe, to aprioryczny punkt odniesienia nie bÄdÄ cy czÄĆciÄ konstrukcji po prostu nie bierze udziaĆu przy jego odbiorze. (Gdy odbiĂłr bÄdzie odwewnÄtrzny.) Tak wiÄc nastÄpnym krokiem jest stwierdzenie, ĆŒe nie od fizycznego przedmiotu zaleĆŒy to, czy jest on przejawem czystej sztuki. Po drugie - kaĆŒdy przedmiot odbierany odwewnÄtrznie jest przedmiotem sztuki czystej, choÄby prĂłcz tego posiadaĆ wrodzonÄ czy dodanÄ wartoĆÄ uĆŒytkowÄ . W kolejnej konkluzji winienem stwierdzenie, ĆŒe zarĂłwno sztuka czysta, jak i uĆŒytkowa jest po prostu formÄ odbioru. Istnieje tu jednak jeszcze intencja samego twĂłrcy, ktĂłry jeĆli potrafi powoĆaÄ formÄ absolutnie czystÄ , to chwaĆa mu za to. ReasumujÄ c - sztuka czysta istnieje jako konstrukcja niematerialna, jej przejawy istniejÄ wĆaĆciwie wszÄdzie jako rudimentum kaĆŒdego dzieĆa. W poszczegĂłlnych jednak formach moĆŒe byÄ bardzo, trudno lub wcale niedostrzegalna.
Zawodowym majstersztykiem jest wiÄc powoĆanie czystej formy, i kaĆŒdy, kto ma aspiracje bycia artystÄ naprawdÄ wielkiej wagi jest zobligowany do studiĂłw nad niÄ . Tylko dlatego, ĆŒe kaĆŒda inna forma uĆŒytkowa (ciepĆa) posiada w sobie to czyste, (chĆodne) rudimentum. WinniĆmy mu szacunek.
O ZDOLNOĆCIACH PODMIOTU
ZostaĆa nam dana zdolnoĆÄ
wraĆŒania i wyraĆŒania.
ZostaĆa nam dana takĆŒe
konstrukcja.
(MyĆlowa) konstrukcja, ktĂłra pozwoliĆa nie tylko na odkrycie wĆasnoĆci wraĆŒeĆ i wyraĆŒeĆ, ale rĂłwnieĆŒ wĆasnoĆci samej tej konstrukcji. To dziÄki temu mamy siÄ wyĆŒej od zwierzÄ t, ĆŒe nasza konstrukcja ma zdolnoĆÄ samookreĆlenia.
âDuszaâ jest tÄ konstrukcjÄ .
âCiaĆoâ - wraĆŒeniem i wyraĆŒeniem.
Ja wraĆŒam, konstruujÄ, wyraĆŒam.
KaĆŒdy tak dziaĆa i w tej kolejnoĆci doznaje, tworzy, uzewnÄtrznia.
ChoÄ sama nasza konstrukcja logikÄ czasem zwana dopuszcza spekulacje na swĂłj wĆasny temat - istnieje w nas przecieĆŒ transcendentna, wymykajÄ ca siÄ naszej konstrukcji ĆwiadomoĆÄ realnoĆci istniejÄ cej niezaleĆŒnie - wedĆug z gĂłry ustalonych prawideĆ, ktĂłrej jedynym gwarantem jest powtarzalnoĆÄ istniejÄ ca wszakĆŒe jak wszystko - jako parametr naszej konstrukcji.
Jakkolwiek emocjonalny kontakt z przedmiotami, u ktĂłrych dopatrujemy siÄ cech podmiotu zdaje siÄ byÄ Ćatwym (konstrukcje te sÄ podobne) - to kontakt z konstrukcjÄ nie posiadajÄ cÄ bezpoĆrednich cech podmiotu jest o wiele trudniejszy i polega przewaĆŒnie na wraĆŒaniu i minimalnym tylko konstruowaniu.
Konstruujmy maksymalnie wobec kaĆŒdej konstrukcji a nie bÄdziemy mieli kĆopotu z odbiorem ĆŒadnej, nawet najbardziej abstrakcyjnej (wobec wraĆŒeĆ realnoĆci zastanej) formy. To, ĆŒe konstrukcja czegokolwiek pozostanie jako noumen nie upowaĆŒnia nas do tego, aby jako taki go z gĂłry traktowaÄ. Po to mamy zdolnoĆÄ wraĆŒania, by te wraĆŒenia podawaÄ naszej konstrukcji. Po to mamy zdolnoĆÄ wyraĆŒania, by poprzez zmienne wyraĆŒeĆ potwierdzaÄ staĆoĆÄ (?) naszej konstrukcji. Jakkolwiek sĆowa âkonstrukcjaâ uĆŒywam zarĂłwno w odniesieniu do podmiotu jak i wszelkich postrzeganych przezeĆ przedmiotĂłw - to bÄdÄ c w zgodzie z mojÄ koncepcjÄ podmiotowoĆci âw ogĂłleâ muszÄ wyjaĆniÄ, ĆŒe skoro wszelkie byty istniejÄ ce (ewentualnie) poza naszymi wraĆŒeniami (wraĆŒeniami podmiotu) z gĂłry okreĆlam jako noumen (niepoznawalne), to pojÄcie âkonstrukcjiâ sugerujÄ ce istotÄ rzeczy, jej obiektywnÄ ideÄ - niestety moĆŒe byÄ odniesione tylko do sfery naszego poznania. Oznacza to, ĆŒe wszelkie konstrukcje wprawnym okiem postrzegane przez podmiot - sÄ w istocie jego wĆasnÄ konstrukcjÄ czy raczej takĆŒe jej odbiciem. Filozofia ta z pozoru nierealna i trudna do zaakceptowania w ĆŒyciu nie wnosi ze sobÄ ĆŒadnych ograniczeĆ bowiem podmiot ma peĆne prawo (korzystajÄ c ze staĆoĆci wraĆŒeĆ i sposobu konstruowania) uznaÄ konkluzje wraĆŒeĆ za w peĆni miarodajne i âcaĆkowicie prawdziweâ.
O EGOIZMIE I IGNORANCJI
OĆwiadczam, ĆŒe egoizm jest jedynym modelem postÄpowania obowiÄ
zujÄ
cym wszystkie ĆŒywe organizmy. Altruizm i wszystkie jego przejawy istnieje pozornie jako substytut nieistniejÄ
cej, pozytywnej odmiany egoizmu. OĆwiadczam zatem, ĆŒe egoizm nie jest pejoratywem i nie ma prawa byÄ jako taki przez nikogo uznany. Ignorancja jest jednym z podstawowych aparatĂłw zachowania egoistycznych - wszystkich jednostek ludzkich. Definiowanie ignorancji jako: ânieznajomoĆÄ (czego) brak wiedzy, nieuctwoâ jest uzasadnione tylko z punktu widzenia etymologii. WspĂłĆczesne (potoczne) rozumienie ignorancji bliĆŒsze jest raczej pojÄciu abstrakcji czy alienacji. Ignorancja nie jest pejoratywem. Ignorancja nie jest w ogĂłle pojÄciem wartoĆciujÄ
cym a jako takie moĆŒe byÄ uznana z punktu widzenia jedynie funkcjonalnego.
O INSTYNKCIE MATERIALNYM
Na jakiej zasadzie tworzymy ideaĆ i dla czego podĆwiadomie dÄ ĆŒymy do jego realizacji? Czy realnoĆÄ stanowi pierwociny ideaĆu, czy teĆŒ odwrotnie i na jakiej zasadzie nasz instynkt tÄ kolejnoĆÄ ustawia?
Za podmiot zwykĆo siÄ uwaĆŒaÄ przedmiot, ktĂłry posiada âumiejÄtnoĆÄ percepcjiâ oraz zdolnoĆÄ przetwarzania danych. Takie stanowisko za pierwociny wszelkiego ĆŒycia uznaje wiÄc percepcjÄ a wszelkie formy aktywnoĆci za jej konsekwencje i stoi zasadniczo na gruncie materializmu. Celowo zdolnoĆÄ przetwarzania informacji nazwaĆem âformÄ aktywnoĆÄiâ. JeĆŒeli bowiem przyjmiemy ten (mniej zobowiÄ zujÄ cy i determinujÄ cy opisywanÄ kolejnoĆÄ) wariant - moĆŒemy stanÄ Ä na gruncie subiektywnego idealizmu i kartezjuszowskiego âmyĆlÄ, wiÄc jestemâ. Ustalenie tej kolejnoĆci ma ĆciĆy zwiÄ zek z pojÄciem realnoĆci i ideaĆu. RealnoĆÄ jest bowiem bezpoĆredniÄ funkcjÄ percepcji, ideaĆ zaĆ - myĆlenia.
O AUTONOMII DZIEĆ
NiesĆusznie postÄpujÄ ci twĂłrcy, ktĂłrzy swe dzieĆa traktujÄ c jako noĆniki swych intelektualnych wĆasnoĆci stanowczo sprzeciwiajÄ siÄ i krzyczÄ , gdy tylko usĆyszÄ komentarz ĆwiadczÄ cy o innym niĆŒ zamierzony ich zrozumieniu. Jakkolwiek do krzyku tego o tyle majÄ prawo, ĆŒe jest on rĂłwnieĆŒ jakimĆ Ćrodkiem ekspresji, to krzykiem tym domagajÄ siÄ wĆaĆciwie, aby uznano ich bÄ dĆș za tyranĂłw, bÄ dĆș za gĆupcĂłw. Tyranem bowiem bÄdzie ten twĂłrca, ktĂłry byt juĆŒ stworzony dalej uznaje za swÄ wyĆÄ cznÄ wĆasnoĆÄ i ĆŒÄ da od niego bezwzglÄdnego posĆuszeĆstwa. Tyranem bÄdzie po dwakroÄ, jeĆli tego samego ĆŒÄ da od jego odbiorcĂłw. GĆupcem natomiast bÄdzie ten twĂłrca, ktĂłry myĆli, ĆŒe to, co w bycie przez siebie stworzonym chciaĆ zawrzeÄ, jako takie wĆaĆnie i jako jedyne jest w nim zawarte. GĆupcem bÄdzie po dwakroÄ, jeĆli sÄ dzi, ĆŒe odbiorca to wĆaĆnie w owym bycie postrzeĆŒe.
O ORGANIZACJI CZASU
IstniejÄ ce i (nieistniejÄ ce) media sztuki, jako formy organizujÄ ce, wobec dwojako pojmowanych kategorii bytu (czas i przestrzeĆ) - organizacjÄ tÄ mogÄ prowadziÄ w rĂłĆŒnoraki sposĂłb. Najdawniej miano noĆnikĂłw sztuki nadano tym, ktĂłre swym przestrzennie fizycznym bytem organizowaĆy takie wĆaĆnie przestrzenno - fizyczne istnienie. To narzÄdzia epoki paleolitu, rzeĆșba antyczna i renesansowa, caĆa historia malarstwa i architektury, wszystko, oprĂłcz muzyki. Ta (byÄ moĆŒe jeszcze starsza) rozpoczÄĆa drugi nurt - organizacji czasu. Dziwne te dwie kategorie, czas i przestrzeĆ, zmienna niezaleĆŒna i zaleĆŒna; o ile w przestrzeni czĆowiek siÄ poruszaĆ, byĆ zawsze wobec niej aktywny o tyle czasowi zdawaĆ siÄ byÄ zawsze poddany a co najwyĆŒej mĂłgĆ go dzieliÄ. MoĆŒe dla tego âludzkie istnienieâ zupeĆnie inne ma znaczenie w odniesieniu do przestrzeni, jak w odniesieniu do czasu.
O NIESPĂJNOĆCI
ZwykĆo siÄ uwaĆŒaÄ, ĆŒe tym bardziej wartoĆciowy jest sÄ d (lub zespĂłĆ sÄ dĂłw), im bardziej spĂłjny, samoobronny, im sprawniej odpiera ataki towarzyszÄ cych mu wÄ tpliwoĆci. WartoĆÄ ta jednak pozorna jest, bowiem kaĆŒdy sÄ d, jako sÄ d wĆaĆnie, istnieje tylko poĆrĂłd innych sÄ dĂłw. Im bardziej wiÄc jest spĂłjny i samoobronny, tym bardziej zamkniÄty na dialog z innymi sÄ dami, zatem w dialogu tym mniej przydatny, mniej wartoĆciowy.
O MEDIACH AUTENTYCZNYCH
Ci twĂłrcy, ktĂłrzy wyksztaĆceni w okreĆlonej dziedzinie posĆugujÄ siÄ jednym, wybranym, wyselekcjonowanym medium, naraĆŒeni sÄ na niebezpieczeĆstwo nieprzystawalnoĆci moĆŒliwoĆci tegoĆŒ medium do potrzeb wyraĆŒenia. Inaczej - czÄsto pojawia siÄ konflikt pomiÄdzy potrzebÄ a moĆŒliwoĆciÄ i pojawiaÄ siÄ zdolny u kaĆŒdego, kto nie nosi boskiej cechy wszechmocy. Co dziaÄ siÄ moĆŒe, gdy konflikt ten nastÄ pi? Niezmiernie rzadko zdarza siÄ, by raĆŒony konfliktem dostosowaĆ swe moĆŒliwoĆci do potrzeb. CzÄĆciej dzieje siÄ odwrotnie; medium skazywane jest na transport niewygodnych sobie (nie przyrodzonych a przypisanych) treĆci; staje siÄ oszustem, udawaczem.
No, ale jeĆliby prĂłbowaÄ rzeczywiĆcie nabyÄ moĆŒliwoĆci potrzebne do wyraĆŒenia narodzonej w umyĆle idei (wyposaĆŒyÄ siÄ w umiejÄtnoĆÄ adhoktywnego kreowania noĆnikĂłw), to czy wĂłwczas nie jest siÄ naraĆŒonym na to, iĆŒ samemu stanie siÄ oszustem, udawaczem, ĆŒe zna siÄ na rzeczy, choÄ siÄ nie zna?
O CHĆODNYM RUDIMENTUM SZTUKI
Mimo, ĆŒe chĆodne rudimentum sztuki jawi siÄ czÄsto jako noumen - tylko konstrukcja podmiotu jest w stanie zagwarantowaÄ mu takie wĆaĆnie (wzglÄdem siebie) oblicze. WewnÄtrznÄ sprzecznoĆciÄ tegoĆŒ podmiotu jest koniecznoĆÄ akceptacji pojÄcia czystego, chĆodnego rudimentum przy ĆwiadomoĆci wĆasnej subiektywnoĆci, ktĂłra w odniesieniu do pojÄcia owej czystoĆci, chĆodu jawi siÄ jako czynnik inwalidujÄ cy.
O DEFINICJI SZTUKI
Wiele jest definicji sztuki i z racji tej wieloĆci wĆaĆnie, ĆŒadna nie moĆŒe roĆciÄ sobie pretensji do uznania jej za jedynie prawdziwÄ , wszechobowiÄ zujÄ cÄ . Dlatego teĆŒ ci, ktĂłrzy za przedmiot swego dziaĆania obrali sztukÄ wĆaĆnie, o tyle zmuszeni sÄ dopeĆniÄ wĆasnej jej definicji, o ile nie chcÄ w przypadkowym, werbalnym sporze zostaÄ pomĂłwieni o ignorancjÄ, o nieznajomoĆÄ przedmiotu swego dziaĆania.
DopeĆniajÄ c tej powinnoĆci oznajmiam, ĆŒe sztukÄ mniej jako przedmiot a bardziej jako narzÄdzie swego dziaĆania definiujÄ a to, czego od niej, jako od narzÄdzia oczekujÄ, to wyposaĆŒenia w moĆŒliwoĆÄ innego, niĆŒ werbalny sposobu komunikowania siÄ ze Ćwiatem. JeĆŒeli wiÄc sztukÄ, jako narzÄdzie uznaĆem, to rzeczÄ oczywistÄ wrÄcz i koniecznÄ wydaje siÄ, ĆŒe zanim podejmÄ siÄ uĆŒycia owego narzÄdzia, to poznaÄ muszÄ jego cechy.
Robota ta nieĆatwa jest i zĆoĆŒona, bo w akcie owego poznania zawiera siÄ w skrĂłcie: primo - rozpoznaÄ moĆŒliwe Ćrodki, zatem poznaÄ Ćwiat; sekundo - wybraÄ najbardziej obiecujÄ ce, zatem w tym sensie zidentyfikowaÄ siÄ z czÄĆciÄ poznanego Ćwiata; tertio dopiero - opracowaÄ kod, ktĂłrym posĆuĆŒyÄ siÄ moĆŒna jako rzeczonym wczeĆniej narzÄdziem.
O PEWNEJ MOĆ»LIWOĆCI
Im dalej w czas, tym wiÄcej mediĂłw wykorzystuje sztuka. Nie myliĆby siÄ ten, kto w prĂłbie okreĆlenia granic narzÄdzi sztuki ukuĆ by twierdzenie, ĆŒe jedynÄ
granicÄ
staĆa siÄ percepcyjna realnoĆÄ, ktĂłra otacza nas wszystkich. Totalna organizacja materiaĆu twĂłrczego objÄ
Ä by wiÄc dziĆ musiaĆa coĆ, co nazwaÄ moĆŒna Medium RealnoĆci Percepcyjnej. Jakkolwiek z pewnoĆciÄ
nikt nie zamierza (bo przede wszystkim nikt nie jest w stanie) uĆŒywaÄ caĆoĆci owego medium, to wobec faktu pozostawania do dyspozycji sztuki caĆego niemal Ćwiata, po stokroÄ dziwi fakt, ĆŒe pewna wdziÄczna i bliska nam jego czÄĆÄ nie doczekaĆa siÄ jak dotÄ
d swego renesansu. TÄ
czÄĆciÄ
, potencjalnym narzÄdziem, Ćrodkiem przekazu jest nasze codzienne, przedmiotowe otoczenie.
O PODMIOCIE I PRZEDMIOTACH
Biedne, przedmiotowe otoczenie. Ignorowane bez przerwy, zniewalane, wykorzystywane istnieje niezmiennie (raczej zmiennie) od âxâ lat. Co waĆŒniejsze, czĆowiek otoczony potÄĆŒnÄ iloĆciÄ przedmiotĂłw, ich jakoĆÄ ogranicza tak, by tÄ potÄgÄ stĆamsiÄ (a raczej w ogĂłle nie dopuĆciÄ do jej narodzenia). Sztuka tylko z koniecznoĆci uznaje pewnÄ , ograniczonÄ âpodmiotowoĆÄ przedmiotĂłwâ, przy czym zwykĆa nobilitowaÄ je poprzez fakt tego, ĆŒe sÄ jej (sztuki) noĆnikiem. Przedmiot sztuki (zupeĆnie bez sensu) staje siÄ wĂłwczas fetyszem, totemem, ikonÄ , tak, jakby jego âbiednaâ materia (przez fakt genialnego uksztaĆtowania) na to zasĆugiwaĆa. Tymczasem âpodmiotowoĆÄ przedmiotuâ istnieje byÄ moĆŒe niezaleĆŒnie od tego, czy i przez kogo ten przedmiot zostaĆ uksztaĆtowany lecz zaleĆŒnie od tego, czy zostanie POSTRZEĆ»ONY i poprzez fakt owego postrzeĆŒenia wyposaĆŒony w cechy, ktĂłre nada mu postrzegajÄ cy; zatem wyposaĆŒony w cechy postrzegajÄ cego, w cechy podmiotu.
O POTRZEBACH I MOĆ»LIWOĆCIACH
PosĆugujÄ c siÄ jednym, wybranym, wyselekcjonowanym medium, naraziÄ siÄ moĆŒna na niebezpieczeĆstwo nieprzystawalnoĆci moĆŒliwoĆci tegoĆŒ medium do potrzeb wyraĆŒenia; na konflikt pomiÄdzy potrzebÄ a moĆŒliwoĆciÄ zdolny pojawiaÄ siÄ u kaĆŒdego, kto nie nosi boskiej cechy wszechmocy. Co dziaÄ siÄ moĆŒe, gdy konflikt ten nastÄ pi? Niezmiernie rzadko zdarza siÄ, by raĆŒony konfliktem dostosowaĆ swe moĆŒliwoĆci do potrzeb. CzÄĆciej dzieje siÄ odwrotnie; oswojone medium skazywane jest na transport niewygodnych mu (nie przyrodzonych a przypisanych) treĆci; staje siÄ oszustem, udawaczem.
No, ale jeĆliby prĂłbowaÄ nabyÄ moĆŒliwoĆci potrzebne do wyraĆŒenia narodzonej w umyĆle idei, to czy wĂłwczas nie jest siÄ naraĆŒonym na to, iĆŒ samemu stanie siÄ oszustem, udawaczem, ĆŒe zna siÄ na rzeczy, choÄ siÄ nie zna?
O POTRZEBIE KUNKTATORA
Te dzieĆa, ktĂłre niesione sÄ przez media, w naturalny sposĂłb nie organizujÄ ce czasu (wiÄkszoĆÄ mediĂłw tak zwanych sztuk plastycznych) w odrĂłĆŒnieniu do tych, ktĂłre niesione sÄ przez media czas organizujÄ ce (na przykĆad muzyki, filmu), ze wzglÄdu na skutki szalejÄ cej akceleracji ĆŒycia, sÄ czÄsto naraĆŒone na odczyt zbyt szybki. Odczyt taki w najlepszym wypadku jest powierzchowny, w najgorszym zaĆ po prostu ĆŒaden. Jak skonstruowaÄ dzieĆo, by jego nieorganizujÄ cy czasu noĆnik byĆ w stanie zadziaĆaÄ jako swoisty kunktator, zdolny na czas odczytu sprowadziÄ bieg ĆŒycia odbiorcy do poĆŒÄ danego tempa?
O PROBLEMACH WYRAƻENIA
Na czym polega trudnoĆÄ wyraĆŒenia?
Na tym, ĆŒe idee rodzÄ ce siÄ w umyĆle wyraĆŒajÄ cego sÄ dla niego zrozumiaĆe juĆŒ jako nie uksztaĆtowane Ćlady, ĆŒeby zaĆ zostaĆy zrozumiane przez innych - muszÄ przybraÄ czystÄ , jak najbardziej jednoznacznÄ formÄ a czasem trudno je porzÄ dkowaÄ.
Na czym polega niemoĆŒnoĆÄ wyraĆŒenia?
Na tym, ĆŒe idee rodzÄ ce siÄ w umyĆle wyraĆŒajÄ cego sÄ dla niego zrozumiaĆe i byÄ moĆŒe dla niego tylko moĆŒliwe do zrozumienia, bo ĆŒeby zostaĆy zrozumiaĆe przez innych, musiaĆby on pewien byÄ tych innych istoty a to przecieĆŒ w ogĂłle nie moĆŒliwe.
O PRZYDAWANIU CECH
JeĆŒeli przedmiot jest bytem autonomicznym stworzonym jednak przeze mnie, to posiada swoje, sobie wĆaĆciwe cechy, w skĆad ktĂłrych wchodzÄ i te, ktĂłre ja mu nadaĆem. RezerwujÄ sobie - wzglÄdem wszystkich moich (przeze mnie stworzonych) przedmiotĂłw prawo dodania im w dowolnym czasie dowolnych cech, ktĂłre sumowane za kaĆŒdym razem tyle zmieniajÄ , co dopeĆniajÄ ich istotÄ.
O SPECJALIZACJI I OPAKOWANIU
To dobrodziejstwo lecz i przekleĆstwo zarazem, ĆŒe nikt nie musi lecz i nie moĆŒe byÄ dziĆ omnibusem. Wszechekspansywna specjalizacja - gĆĂłwna sprawczyni stanu wzajemnej zaleĆŒnoĆci ludzi nie oszczÄdzajÄ c i sztuki, nasycajÄ c jÄ coraz to wiÄkszÄ komplikacjÄ noszonych przez niÄ treĆci, coraz to wiÄkszÄ komplikacjÄ nasyca rĂłwnieĆŒ jej media (noĆniki). Jaki jest tego skutek? MiÄdzy innymi alienacja sztuki. Jaka jest przeciw niej broĆ? Na przykĆad opakowanie, prĂłba zamkniÄcia skomplikowanych treĆci w taki sposĂłb, ĆŒe dojĆcie do nich odbywa siÄ poprzez pozornie proste wejĆcie, ku ktĂłremu juĆŒ z dala przyciÄ ga nader apetyczna forma.
O SZLACHETNOĆCI MEDIĂW
âTym bardziej szlachetne medium im bardziej zbliĆŒone do Medium RealnoĆci Percepcyjnejâ. Owa zaleĆŒnoĆÄ, obecna w podĆwiadomoĆci wielu, ktĂłrzy parajÄ siÄ sztukÄ a zĆudna po czÄĆci. âTym bardziej szlachetne medium im bardziej zbliĆŒone do PeĆnej RealnoĆci Percepcyjnejâ. Do tego dÄ ĆŒy to pierwsze stwierdzenie a obecne jest juĆŒ sprzecznoĆciÄ , bo szlachetnoĆÄ to coĆ, co efemeryczne, unikalne.
O WIZERUNKU I OBRAZIE
Pewna czÄĆÄ realnoĆci percepcyjnej (wzrokowa) zawiera w sobie pojÄcia ksztaĆtu i barwy. Owe dwa choÄ postrzegane pĆasko pozwalajÄ na wyczucie przestrzeni. PozwalajÄ , ale tylko poprzez istnienie parametru CZASU.
Wzrokowe poczucie przestrzeni zawdziÄczamy wiÄc tyle oczom co ĆwiadomoĆci upĆywajÄ cego czasu. ZmysĆ wzroku nie ma zatem wyĆÄ cznego udziaĆu w postrzeganiu przestrzeni ale ma udziaĆ znaczny. Sam abstrahujÄ c od pojÄcia czasu wytworzyĆ przestrzenne pojÄcie wizerunku.
Wizerunek stanowi mechaniczne odbicie przestrzeni, lecz poza tym, jako pojÄcie wyodrÄbnione roĆci sobie prawo do uznania go za samodzielny parametr w sĆuĆŒbie opisywania Ćwiata. RoĆci sobie przy tym prawo nie tylko do opisywania zaleĆŒnoĆci ksztaĆtu i barwy ale rĂłwnieĆŒ zaleĆŒnoĆci PRZESTRZENNYCH.
Tak pojÄty parametr moĆŒe dalej abstrahowaÄ od sposobu jego powstania i sĆuĆŒyÄ bÄdÄ c zdeterminowanym jedynie swymi wewnÄtrznymi (aktualnymi) cechami. Ten parametr nazywam OBRAZEM. PojÄcie obrazu jest zatem caĆkowicie obojÄtne wobec istnienia materii.
Co z tego, kiedy materia jest konieczna dla jego rejestracji i przekazu, w kaĆŒdym niestety przypadku.
O ZALEĆ»NOĆCIACH MIÄDZY ARTYSTÄ, SZTUKÄ I SPOĆECZEĆSTWEM
Artysta nie tworzy, lecz organizuje. Sztuka jest formÄ tej organizacji. Odbiorca nie konsumuje, lecz dezorganizuje, nie znaczy to bynajmniej, by owa dezorganizacja stanowiÄ miaĆa czynnik uniezasadniajÄ cy caĆy wysiĆek organizacji. Rzeczywiste ĆŒycie sztuki rozgrywaÄ siÄ bowiem zaczyna dopiero wĂłwczas, gdy paradoksalnie w owym akcie rozpoczyna swe dziaĆanie, ktĂłre dla kaĆŒdego odbiorcy inne jest, na dodatek jest zmienne i na kolejny dodatek w duĆŒym stopniu nieprzewidywalne.
O POZORACH AUTONOMII MYĆLENIA
Nasza konstrukcja o niepoznawalnej jest strukturze, istnieje jako noumen a w jej obrÄbie dopuszczamy tyle sposobĂłw myĆlenia i wyraĆŒania (wraĆŒania takĆŒe), ile jest nam zaproponowanych przez oddziaĆywanie przedmiotĂłw (tego, co na zewnÄ trz). Dla tego nie istniejÄ wnioski i poglÄ dy âprawdziwie prawdziweâ. IstniejÄ tylko mniej lub bardziej zgodne z innymi (sprawdzalne, powtarzalne).